Tego jeszcze na Jazz Juniors nie było. W piątkowy wieczór festiwalowa scena oddana została dwóm studentom Akademii Muzycznej w Krakowie – pianiście Bartkowi Leśniakowi i perkusiście Arturowi Małeckiemu. W drugiej części wieczoru pojawił się nestor nowojorskiej sceny jazzowej, saksofonista altowy, bandleader Tim Berne Trio. To był wieczór polsko-amerykańskiej, niczym nieskrępowanej improwizacji.

Na Bartka Leśniaka i Artura Małeckiego zwrócił uwagę Adam Pierończyk, dyrektor artystyczny Festiwalu Jazz Juniors:

– Usłyszałem ich podczas warsztatów improwizacji, które prowadziłem na zaproszenie krakowskiej uczelni i zachęciłem, by właśnie w duecie zagrali na Festiwalu premierowy improwizowany program – mówi Adam Pierończyk.

Muzycy zaproszenie przyjęli i na festiwalowej scenie faktycznie zaprezentowali niczym nieskrępowany improwizacyjny set. – To moim zdaniem najbardziej szczera forma artystycznego wyrazu – podkreślił na wstępie pianista. Po czym obaj z perkusistą pokazali, co tak naprawdę w ich jazzowej duszy gra. 

A gra i to sporo…

Bartek Leśniak to krakowski pianista, producent muzyczny oraz kompozytor, student w klasie fortepianu Piotra Wyleżoła. Komponuje muzykę w różnych stylach, grając na fortepianie i wszelkiego rodzaju elektronicznych instrumentach klawiszowych oraz syntezatorach. Ma bogate doświadczenie studyjne, aranżacyjne. 

Z kolei Artur Małecki, student w klasie perkusji Łukasza Żyty i Wojciecha Fedkowicza, ze swoją autorską muzyką występował na konkursach i festiwalach jazzowych m.in. Blue Note Competition Poznań, Jazz nad Odrą, Tarnów International Jazz Contest, Krokus Jazz Festiwal. Jest liderem zespołu „Artur Małecki & The Ceature”, laureatem programu stypendialnego „Jazzowy Debiut Fonograficzny 2022” organizowanego przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca. 9 lipca nakładem rozpoznawalnego wydawnictwa z muzyką improwizowaną „Fundacja Słuchaj Records” ukazał się debiutancki album tria pod tytułem „Widoki”. Płyta zebrała bardzo wiele pozytywnych recenzji w świecie muzycznym – między innymi w „Erze Jazzu” czy „Polityce”.  

W drugiej części koncertu wystąpił Tim Berne ze swoim Trio. Amerykański muzyk obecny jest na międzynarodowej scenie od 40 lat. Jako lider nagrał ponad 50 albumów dla różnych wytwórni, a w 1996 roku założył własne wydawnictwo Screwgun Records. Od momentu zapuszczenia korzeni w Nowym Jorku, w 1974 roku, artysta nigdy nie zbaczał z wytyczonej przez siebie ścieżki, trzymając się nieskrępowanej improwizacji. Czerpał inspirację od takich awangardzistów drugiego pokolenia jak Julius Hemphill, a obecnie jest swego rodzaju patriarchą nowej generacji podobnie ryzykownych graczy. 

– W 99,9 procentach to kim jestem jako muzyk i jako człowiek, wynika ze współpracy z Juliusem Hemphillem i inspiracji jego sztuką – oddał na początku koncertu hołd swemu idolowi Tim Berne.

Wraz z gitarzystą i kompozytorem Greggiem Belisle-Chi oraz Hankiem Robertsem na wiolonczeli zaprezentowali w Krakowie nowe kompozycje, napisane przez lidera specjalnie dla tego zespołu.
I faktycznie ten program brzmiał zarówno pasjonująco, jak i odkrywczo.